Maraton na 42 urodziny
42km – 3 godziny 59 minuty
W tym roku kończyliśmy 42 lata i była to znakomita okazja żeby pokonać dystans maratonu (42km 195m). Jak się potem okazało był to pierwszy i ostatni raz, kiedy to wspólnie (przynajmniej do 21 kilometra) przebiegliśmy taki dystans…
Zadanie to wymagało nie lada przygotowania i treningów. Brak odpowiedniej liczby godzin poświęconych na bieganie bardzo szybko mógł zemścić się na trasie maratonu… Tak też się stało ale zanim miało to nastąpić – humory nam dopisywały. Dwa razy zatrzymywałem się w krzakach za potrzebą i dwa razy musiałem dochodzić towarzysza biegu… Po pierwszych 10 kilometrach śmiałem się, że z każdym kolejnym biję życiówkę i mogę w sumie już się zatrzymać. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że mało brakowało i tak faktycznie by tak się stało… Ale zacznijmy od początku!
Pewnego zimowego wieczoru stwierdziliśmy jednogłośnie, że wystartujemy w maratonie… Mimo, że naszą domeną nie jest bieganie, postanowiliśmy spróbować. Nawet nie wiedziałem na co się porywamy…
Jacek nie zlekceważył tego i już od listopada rozpoczął treningi! Systematycznie zwiększał dystans i pod koniec marca był już blisko pokonania upragnionych 42 kilometrów. Koronny dystans maratonu był tzw. wisienką na torcie i pokonanie jego planował w czasie poniżej 4 godzin!
Co do mnie to dowiedziałem się o planach „kolegi” dwa miesiące później… Na domiar złego nękało mnie przeziębienie i różne infekcje. Do samego końca przygotowań udało mi się przebiec maksymalnie 10 kilometrów za jednym razem… Na efekty nie trzeba było dłużej czekać: czas gorszy o ponad 40 minut i tzw. BOMBA w połowie dystansu czyli na 21 kilometrze skutecznie osłabiło moje morale. Nie na tyle jednak żeby nie dokończyć pierwszego w życiu maratonu 42 km!!!
Mimo, że był to jeden z największych wysiłków w życiu, wspomnienia mamy wyłącznie pozytywne. Cudowna Publiczność i jej doping powodował, że nogi same niosły! Przynajmniej przez pierwsze 21 kilometry. Dźwięk kapeli czy rozentuzjazmowanego tłumu dawała niesamowitego powera. Dla takich chwil warto było trenować te 4/6 miesięcy! Pod koniec każdy pit-stop kończył się tak samo: żeby zacząć znowu biec – musiałem zacząć ruszać rękoma… To nic, że na ostatnich kilometrach wyprzedził mnie „dziadek” i „kobieta z wózkiem”. Liczył się efekt końcowy czyli pokonanie upragnionego dystansu 42 kilometrów i 195 metrów.
Wnioski są następujące:
1. Przygotowania powinno zacząć się minimum pół roku przed startem.
2. Systematycznie należy zwiększać objętość treningu aż do 75% założonego dystansu w dniu maratonu.
3. Podczas finałowego startu warto zacząć z minimalnie mniejszą intensywnością i nie oglądać się na tłum ludzi, którzy nas wyprzedza.